Czwartek.
-Jak się czujesz?-A jak mam się czuć?!- krzyknął prosto w twarz panu Anders'owi, najlepszemu terapeucie w Londynie.
-Rozumiem, że cierpisz, ale pozwól mi sobie pomóc.
-Jak ty niby chcesz mi pomóc, co?! Wybudzisz ją ze śpiączki? Nie? No właśnie! Nikt nie jest w stanie mi pomóc!
-Zayn nie denerwuj się. Pamiętaj, że musisz być silny. Dla niej, dla Sophie.
-Tak wiem, ale jak ja mam żyć ze świadomością, że ona może się nie obudzić? Powiesz mi dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe i już drugi raz próbuje mi ją odebrać?! Dlaczego powikłania pooperacyjne musiały się jej uczepić?!- krzyczał dławiąc się przy tym łzami.
-Wszystko będzie dobrze. Wydaje mi się, że powinieneś być teraz w szpitalu- powiedział mężczyzna trzymając dłoń na ramieniu młodego chłopaka.
-Tak, ma pan rację. Dziękuję i do widzenia- uśmiechnął się blado i opuścił obszerny gabinet.
Wszedł do windy i zjechał nią na parter. Wyszedł przed budynek, odpalił papierosa, wyciągnął telefon i jak każdego dnia od wypadku Kai nagrywał się jej na pocztę głosową.
Jeden sygnał, drugi, trzeci i :
Cześć! W tej chwili nie mogę rozmawiać. Jeśli to coś ważnego to zostaw po sobie wiadomość na mojej poczcie, a jeśli nie to zadzwoń troszkę później. Także tego... Zostaw wiadomość po sygnale.Słuchając głosu młodej kobiety z oczu chłopaka znów popłynęły łzy. Kiedy już się uspokoił, zaczął mówić.
-Cześć skarbie. Dziś mija dwadzieścia jeden dni, od kiedy śpisz. Tak bardzo mi ciebie brakuje. Tęsknię za naszymi wieczorami. Tęsknię za tym, jak budzisz mnie rano, jak żegnasz się ze mną kiedy gdzieś wychodzisz, jak spędzamy całe dnie razem, we trójkę, jak karmisz Sophie, która nie jest głodna. Tęsknię za wszystkim, co związane z tobą, a co odebrała nam twoja śpiączka. Błagam cię skarbie, wróć do mnie dzisiaj. O nic więcej nie proszę. Tylko wróć.- po tych słowach rozłączył się i ruszył w kierunku auta.
Wsiadł do samochodu i jechał w stronę szpitala. Po około pół godziny był na miejscu. Kiedy miał zamiar wejść do sali zatrzymał go lekarz:
-Panie Malik prosiłbym o krótką wizytę. Pani Payne nie jest jeszcze na siłach.
-Co?!- krzyknął- obudziła się?!
-Tak, jakieś dziesięć minut temu. Właśnie miałem do pana dzwonić.
-Ja już do niej pójdę- krzyknął i wszedł do pokoju, gdzie leżała Kaja.
Cicho zamknął drzwi i podszedł bliżej łóżka dziewczyny. Nie usiadł obok niej. Stał i przyglądał się jej uważnie. Uczy miała zamknięte, a na ustach malował się delikatny uśmiech. Był jakby pod hipnozą. Uważnie przyglądał się jej twarzy, jakby chciał zapamiętać każdą, nawet najmniej widoczną cząstkę. Jego uśmiech robił się coraz bardziej szczęśliwszy. Po policzkach spływały mu łzy. Stał przed nią i patrzył.
-Długo będziesz się tak gapił? To trochę krępujące- powiedziała cicho Kaja, czym wyrwała go z transu.
-To wszystko twoja wina- powiedział siadając na jej łóżku.
-Moja? Jak to?
-Gdybyś tak na mnie nie działała to nie byłoby problemu- zaśmiał się.
-Skoro tak na ciebie działam, to teraz powinien być ten moment, w którym namiętnie mnie całujesz- uśmiechnęła się szeroko.
-Och, zdecydowanie- wyszczerzył się i czule ją pocałował.
-Malik nie golisz się!- oburzyła się Kaja kiedy chłopak się od niej oderwał.
-Och nie marudź- kiwnął ręką.
-Będę marudzić. Proszę iść do domu, ogolić się i wrócić razem z Sophie- wyliczała na palcach.
-Zaraz pójdę.
-Już idź.
-Za chwilkę. Powiedz mi jak się czujesz mądralo.
-Całkiem dobrze. Wiesz, że czeka mnie rehabilitacja?
-Tak, lekarz od razu po wypadku mi to powiedział.
-Nie ciekawie będzie.
-Kochanie damy sobie radę- powiedział i pocałował ją w czoło.
-A co jeśli nie damy?
-Jak mówię, że damy to damy, rozumiesz?
-Rozumiem. Kocham cię Zayn- powiedziała i mocniej wtuliła się w jego tors.
-Ja też cię kocham mała- odpowiedział i próbował ją pocałować, lecz Kaja odwróciła głowę w bok- co jest?
-Ogolisz się to pogadamy- zaśmiała się.
-To ja się tak za tobą stęskniłem, a ty nawet pocałować cię nie dasz?! Jesteś okropna- mówił udając, że płacze.
-Oj kochanie! Chodź do mnie- śmiała się rozkładając ręce.
-A dasz buziaka?
-Jak się ogolisz!
-To ja zaraz wrócę- powiedział wyraźnie rozbawiony całą sytuacją.
-Zayn!
-Tak?- zapytał wracając spod drzwi.
-Jedź ostrożnie kochanie- westchnęła i uśmiechnęła się ciepło.
-Dobrze skarbie, za niedługo do ciebie wrócę- uśmiechnął się i wyszedł.
Dziewczyna położyła się na łóżku szeroko się uśmiechając. Wiedziała, że czeka ją czas długich rehabilitacji, lecz wiedziała, że ma oparcie w swym ukochanym. Sięgnęła po pilot od telewizora i włączyła urządzenie.
Na pierwszym kanale, który wyświetlił się po włączeniu telewizora ujrzała Zayn'a wychodzącego ze szpitala. Dziennikarze pytali o zdrowie Kai, o to, gdzie jest i jak się ma Sophie. Chłopak odpowiadał zgodnie z prawdą.
-Jakąś godzinę temu Kaja wybudziła się ze śpiączki. Lekarze szczegółowo ją przebadali i wszystko jest już w porządku. Przez najbliższe miesiące Carr będzie musiała chodzić na rehabilitacje, ponieważ noga, którą złamała podczas wypadku jest dość poważnie uszkodzona. Nasza córka jest teraz w domu z Liam'em, Danielle, Niall'em, Harry'm, Lou i Eleanor w domu. Teraz przeproszę was i pojadę po córkę do domu- wyrecytował i wsiadł do auta.
Kaja wpatrywała się w odjeżdżające auto chłopaka. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Zaprosiła gościa do środka. Jak się po chwili okazało, gościem był jej ojciec ze swą "dziewczyną", która od Liama i Kai nie była o wiele starsza.
-Cześć córcia! Jak się czujesz?- zapytał siadając obok jej łóżka.
-Cześć tato. Jest w porządku.
-To dobrze skarbie. Poznaj moją narzeczoną- powiedział dumnie i wskazał na blondynkę stojącą za nim.
-Cześć! Jestem Sara- przedstawiła się.
-Hej, ja jestem Kaja- odpowiedziała i podała jej rękę.
-Tak, wiem. Jestem twoją fanką.
-Moją fanką?- Kaja zaśmiała się.
-Tak. Jesteś najlepszą modelką Wielkiej Brytanii.
-Dziękuję- odpowiedziała zawstydzona.
-A gdzie Zayn i moja wnusia?- zapytał pan Payne.
-Za niedługo wrócą. Zayn pojechał troszkę się ogarnąć.
-Ty wiesz, że on siedział tutaj całe dwadzieścia jedne dni?- powiedziała Sara.
-Serio?
-Tak córciu. Za każdym razem kiedy do ciebie przychodziłem siedział przy twoim łóżku i stale do ciebie mówił. Przychodził o ósmej rano i wychodził o jedenastej w nocy wyrzucany z sali przez pielęgniarki- śmiał się.
-Ciągle mówił, że bardzo cię kocha i nie wyobraża sobie życia bez ciebie- dodała Sara.
Dziewczynie odebrało mowę. Po policzkach zaczęły jej spływać łzy. Kiedy doszła do siebie powiedziała:
-Ale mam zajebistego faceta- i zaśmiała się dźwięcznie.
Ojciec Kai i jego dziewczyna także zaczęli się śmiać. Nawet nie spostrzegli, kiedy do pokoju wszedł Zayn, reszta One Direction ze swymi dziewczynami, a przede wszystkim maleńka Sophie.
-Mama!- krzyknęła dziewczynka wskakując na łózko Kai.
-Cześć kochanie- odpowiedziała i pocałowała córkę w czoło.
-Tęskniłam za tobą, wies?
-Teraz już wiem księżniczko- zaśmiała się- przywitaj się z dziadkiem.
-Ceść dziadek! Dzień dobly plose pani!- sepleniła uradowana.
-Cześć mała!- powiedziała Sara.
-Cześć tato!- powiedział Liam i przytulił ojca.
-Witaj synku! Poznaj moją dziewczynę, Sarę- powiedział i wskazał palcem na młodą kobietę.
Liam, jak na prawdziwego mężczyznę przystało przywitał się z dziewczyną ojca. Chłopcy i dziewczęta także przywitali pana Payne i jego wybrankę, po czym całkowicie skupili się na chorej.
-Jak się czujesz mała?- zapytał Liam.
-Całkiem dobrze. Noga mnie trochę boli, ale lekarz mówił, że to normalne przy tak poważnym złamaniu- mówiła.
-A poza nogą wszystko jest dobrze- wtrącił Niall.
-Tak, wszystko jest spoko- uśmiechnęła się Kaja.
-Przynajmniej się wyspałaś- dodał Louis, za co oberwał w ramię od Eleanor.
-Wyrażaj się!- syknęła brunetka.
-Oj przepraszam- powiedział Lou masując ramię.
-Nic się nie stało, serio. W sumie to Louis ma rację- zaśmiała się Kaja.
-A widzisz?! Nic złego nie powiedziałem!- oburzył się.
-Louis przestań już- powiedziała Carr.
-Przepraszam, już nie będę- odpowiedział i wystawił jej język.
-Wujek nie ładnie tak wystawiać język do mojej mamusi- powiedziała Sophie kładąc się na łóżku Kai.
-Moja szkoła- klasnął w dłonie Zayn i pocałował córkę w policzek.
-Och przepraszam kochanie- powiedział Louis i także zaczął się śmiać.
-Dobra spokój dzieciaki- powiedział Zayn- idę do lekarza dowiedzieć się kiedy mogę cię zabrać do domu ślicznotko- dodał i puścił oczko do swojej dziewczyny.
-Zayn poczekaj. My będziemy już wychodzić i chcielibyśmy się z wami wszystkimi pożegnać- powiedział ojciec Liam'a i Kai.
Zayn został, pożegnał się i wyszedł. Reszta towarzystwa także pożegnała gości Kai, a kiedy wszyscy to zrobili, pan Payne i Sara opuścili szpitalny pokój dziewczyny.
.Zayn.
Szedłem niepewnie w stronę gabinetu lekarza. Zapukałem trzy razy i wszedłem do środka.
-Dzień dobry panie Malik! Co pana do mnie sprowadza?- zapytał lekarz.
-Chciałem zapytać co z moją dziewczyną panie doktorze.
-Pani Payne po przyjściu wyników wszystkich badań będzie mogła wrócić do domu, jeśli oczywiście badania te wyjdą dobrze.
-Serio?
-Tak- uśmiechnął się.
-To super. Kiedy to będzie?
-Wyniki dostanę około piątej, więc jeśli wszystko będzie dobrze, zabierze pan Kaję na weekend do domu.
-Dziękuję panie doktorze- powiedziałem, uścisnąłem mu dłoń i opuściłem jego gabinet.
Biegłem przez korytarz z szerokim uśmiechem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że ona znów z nami jest. Po cichu otworzyłem drzwi i usłyszałem rozmowę dziewczyn.
-Zayn pewnie się ucieszył, co?- zapytała El.
-Jak wszedł do pokoju to patrzył na mnie z 15 minut, póki nie zapytałam czy długo jeszcze ma zamiar to robić- zaśmiała się Kaja.
-Dziwisz mu się? Z pewnością oniemiał z radości- powiedziała Dani.
-Pewnie tak. To było takie słodkie jak stał przy łóżku i tak bacznie mi się przyglądał.
-Z pewnością. Znając naszego Bad Boy'a to czeka już na to, kiedy zdejmą ci ten gips- śmiała się Danielle.
-Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym- mówiła wyraźnie rozbawiona Kaja- Zayn ile jeszcze będziesz podsłuchiwał, co?- dodała nagle.
-Skąd wiedziałaś, że tu jestem?- zapytałem.
-No właśnie- dodały El i Dani.
-Tylko ty umiesz otwierać drzwi bezszelestnie, lecz chodzić już tak nie potrafisz kochanie- stwierdziła.
-Och, muszę nad tym popracować- zaśmiałem się- a gdzie chłopaki i Sophie?
-Poszli coś zjeść- powiedziała Danielle.
Usiadłem obok mojej księżniczki i włączyłem się do rozmowy, z której wynikło, że stęskniłem się za Kają pod każdym względem, dowiedziała się o wiadomościach na poczcie głosowej, Danielle zwierzyła się, że między nią a Li nie jest za dobrze i kilka innych, mniej ważnych rzeczy.
Po jakiejś godzinie do pokoju weszli chłopcy z Sophie. Pogadaliśmy jeszcze i każdy zaczął się zbierać. W sali zostałem tylko ja, Kaja, Sophie i Liam.
-Li co jest?- zapytała Kaja.
-Co? Nic- powiedział zaskoczony pytaniem siostry.
-Przecież widziałam, że nie odzywasz się do Danielle.
-No bo... noo- nie mógł się wysłowić.
-Powiesz w końcu?- zapytałem.
-Dani chciałaby mieć już dziecko. Jesteśmy w tym samym wieku* i nie wydaje mi się, żeby to był dobry moment.
-A nie możesz z nią porozmawiać?- zapytałem.
-Zayn to nie jest takie proste.
-Dlaczego?
-Bo to nie jest tak, że ja nie chcę teraz tego dziecka. Chcę tylko po pierwsze: jesteśmy w zespole, po drugie nie wydaje mi się żebym był dobrym materiałem na ojca.
-Czemu tak o sobie mówisz?- zapytała Kaja.
-Mała wiem jaki jestem.
-No jaki, co?
-Lubię imprezy, lubię wypić, poszaleć i w ogóle.
-Jesteś ciepłym, porządnym i dobrym mężczyzną. Jesteś w stanie obdarzyć uczuciem nowo poznaną osobę. Pamiętasz jak było z Soph? Od razu się w niej zakochałeś. Nie mów mi, że nie nadajesz się na ojca, bo kiedy już się nim staniesz to będziesz najlepszym tatą na świecie- mówiła trzymając brata w szczelnym uścisku.
-Dziękuję wam. Jesteście kochani- powiedział Li i uścisnął mnie, Kaję i Soph.
-Wujek udusis mnie!- powiedziała Soph, próbując wyswobodzić się z uścisku.
-To z miłości kochanie- uśmiechnął się do niej.
-No wiadomo- odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
-A mówiłaś, że całowanie jest fuj- śmiał się Li.
-Fuj jest wtedy kiedy tata całuje mamę, ty ciocię Dani, albo wujek Lou ciocię El. A to, że ja cię pocałowałam wcale a wcale nie jest fuj- stwierdziła i pocałowała go jeszcze raz.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Sophie, co?- zapytała Kaja.
-Oj mamo! Musiałam trochę dorosnąć jak spałaś. Trzeba było się zaopiekować tatusiem- odpowiedziała, a policzku Kai spłynęła samotna łza.
-Widzisz Liam? Dziecko to najlepsze co ci się może w życiu przydarzyć. Nie ważne ile masz lat. Dwadzieścia, trzydzieści czy pięćdziesiąt. Dziecko to największy dar jaki możesz otrzymać- powiedziałem.
Liam uśmiechnął się i przytaknął głową. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinę, po czym zostawiliśmy Kaję w jej szpitalnym pokoju. Odwiozłem Liam'a i razem z Soph ruszyliśmy do naszego domu.
-Tato a kiedy mama wróci?- zapytała Soph wychodząc z samochodu.
-Jeśli wszystko będzie dobrze, to jutro mamusia będzie już w domu.
-To super! Jutro, jak będziemy po nią jechać musimy jej kupić kwiatuszki, a ty założysz koszulę- rozkazała i wkroczyła do domu.
-Koszulę? Po co?
-Po to, żebyś dobrze przy mamie wyglądał.
-To ja źle przy mamie wyglądam?
-No nie, ale mama i ja lubimy jak chodzisz w koszulach. Te w kratkę są najlepsze.
-No dobrze. Dla moich księżniczek zrobię wszystko, a teraz idziemy się wykąpać- powiedziałem i z córką na rękach ruszyłem w stronę jej pokoju. Nalałem wody do wanny. Zrobiłem trochę piany i wsadziłem moją małą damę do środka.
-A teraz trochę żelu na rączki i myjemy buzię skarbie- mówiłem lejąc na jej maleńkie rączki żel pod prysznic.
-Dobrze tato, ja się popluskam, a ty też idź się wykąpać.
-Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
-Tak tatusiu.
-No dobrze. Gdyby coś było nie tak to wołaj.
-Dobrze tato- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Opuściłem jej pokój i poszedłem się wykąpać. Wyszedłem spod prysznica, wysuszyłem się, ubrałem w piżamę i ruszyłem w stronę pokoju córki. To, co zobaczyłem w łazience totalnie mnie zaskoczyło.
Na krzesełku przy wannie siedziała Sophie. W momencie kiedy wszedłem do łazienki poprawiała rękawy koszuli nocnej. Z włosów kapała jej głowa, a ona patrzyła na spływającą wodę.
-Wykąpana?- zapytałem.
-Tak.
-A uszy umyte?
-Umyte.
-Buzia?
-Umyta.
-Rączki, nóżki i cała reszta?
-Też tato.
-W takim razie myjemy zęby i idziemy spać- powiedziałem podając jej szczoteczkę do zębów.
-Umyte!- krzyknęła wycierając buzię.
-No to idziemy spać- stwierdziłem biorąc córkę na ręce.
Wychodząc z łazienki mała cały czas bawiła się moimi włosami. Po chwili powiedziała:
-Wujek Haly ma loczki, ale ty i tak mas najlepse włosy tato.
-Dziękuję kochanie- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło- dobranoc księżniczko.
Przykryłem ją kołderką, zgasiłem światło i powoli wyszedłem z pokoju. Wolnym krokiem zmierzałem ku naszej sypialni. Otworzyłem drzwi, wszedłem, zamknąłem je i zmęczony opadłem na łóżko. Leżąc myślałem nad tym, czy aby na pewno Kaja pogodziła się z tym, że może już nie przejść po wybiegu. Po chwili jednak stwierdziłem, że jeśli będziemy razem i się nie poddamy, to możemy wspólnie nawet góry przenosić. Uśmiechnąłem się na myśl słów lekarza "Wyniki dostanę około piątej, więc jeśli wszystko będzie dobrze, zabierze pan Kaję na weekend do domu.". Bardzo się cieszę, że w końcu będziemy razem, we trójkę. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałem, otworzyłem je i ujrzałem Sophie. Ukucnąłem przed nią i powiedziałem:
-Kochanie czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć- westchnęła.
-A jak myślisz? Tutaj uśniesz?- mówiłem uśmiechając się do niej.
-Wydaje mi się, że zasnę- zaśmiała się i wbiegła wprost na łóżko. Zrobiłem to samo i po chwili Sophie wtulona we mnie spała jak suseł. Uśmiechałem się patrząc na moją małą dziewczynkę, lecz po chwili sam odpłynąłem do krainy Morfeusza.
M <3
-Umyte!- krzyknęła wycierając buzię.
-No to idziemy spać- stwierdziłem biorąc córkę na ręce.
Wychodząc z łazienki mała cały czas bawiła się moimi włosami. Po chwili powiedziała:
-Wujek Haly ma loczki, ale ty i tak mas najlepse włosy tato.
-Dziękuję kochanie- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło- dobranoc księżniczko.
Przykryłem ją kołderką, zgasiłem światło i powoli wyszedłem z pokoju. Wolnym krokiem zmierzałem ku naszej sypialni. Otworzyłem drzwi, wszedłem, zamknąłem je i zmęczony opadłem na łóżko. Leżąc myślałem nad tym, czy aby na pewno Kaja pogodziła się z tym, że może już nie przejść po wybiegu. Po chwili jednak stwierdziłem, że jeśli będziemy razem i się nie poddamy, to możemy wspólnie nawet góry przenosić. Uśmiechnąłem się na myśl słów lekarza "Wyniki dostanę około piątej, więc jeśli wszystko będzie dobrze, zabierze pan Kaję na weekend do domu.". Bardzo się cieszę, że w końcu będziemy razem, we trójkę. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałem, otworzyłem je i ujrzałem Sophie. Ukucnąłem przed nią i powiedziałem:
-Kochanie czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć- westchnęła.
-A jak myślisz? Tutaj uśniesz?- mówiłem uśmiechając się do niej.
-Wydaje mi się, że zasnę- zaśmiała się i wbiegła wprost na łóżko. Zrobiłem to samo i po chwili Sophie wtulona we mnie spała jak suseł. Uśmiechałem się patrząc na moją małą dziewczynkę, lecz po chwili sam odpłynąłem do krainy Morfeusza.
5.7.2018r.
Obudziłem się wcześnie i postanowiłem zrobić mojej maleńkiej dziewczynce śniadanie. Naleśniki, herbatę i inne smakołyki zaniosłem jej do łóżka,za co dostałem wielkiegoooo buziaka. Kiedy Sophie powoli wcinała ciepły posiłek, ja wszedłem do garderoby zastanawiając się co dziś założyć.
-Pamiętas o kosuli?- usłyszałem pytanie córki.
-Nie mamy na tyle czasu, żeby ją wyprasować kochanie. Obiecuję, że innym razem ją założę, dobrze?
-No dobrze. Tylko ładnie się ubierz- krzyknęła z buzią pełną jedzenia.
Zaśmiałem się i wybrałem zestaw ubrań na dzisiaj. Ubrałem się i wróciłem do córki.
-Może być?- zapytałem.
-Pewnie. Teraz ja się muszę ubrać- powiedziała.
-Chodźmy do ciebie to coś wybierzemy- chwyciłem ją za rękę i poszliśmy do jej pokoju. Po chwili wspólnie wybraliśmy ubranka, które Soph dziś założy. Jej brązowe włoski związałem w koczka, pomalowałem jej usta błyszczykiem Kai i wspólnie wyszliśmy z domu, uprzednio zabierając torbę z ubraniami dla mamy.
Szpital św. Jauba.
Kaja.
Wstałam, zjadłam śniadanie i czekałam na Zayn'a i Rose. Około 11 usłyszałam przed drzwiami jakieś szepty. Z racji tego, że gips na mojej nodze sięga ni do połowy uda, to z łatwością podniosłam się by móc zobaczyć czyje to głosy słyszę. O kulach powoli doszłam do drzwi. Zobaczyłam Sophie kłócącą się z Zayn'em.
-Ale tato! To trzeba tak niespodziewanie- upierała się.
-Wiem skarbie. Przecież mama nic nie wie- śmiał się.
-Serio?
-Tak kochanie- pogłaskał ją po główce.
-W takim razie idziemy- powiedziała i wciągnęła go do mojego pokoju. Stanęłam za ścianą udając, że patrzę przez okno. Po chwili poczułam, że coś, a raczej ktoś przytula się do mojej nogi, a drugi ktoś całuje mnie w szyję.
-Cześć kochanie- wyszeptał mi do ucha Zayn.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-Cześć mamo!
-Hej kochanie- powiedziałam i pocałowałam córkę w usta.
-A ja nie dostanę buziaka?- oburzył się Zayn stając na przeciw mnie.
-Och dostaniesz- zaśmiałam się i musnęłam jego nabrzmiałe usta. Chłopak nie chcąc nas rozdzielać, zachłanniej wpił się w moje usta.
-Fuuuuuuuuuj!- usłyszeliśmy za plecami.
-Zamknij oczy mała- powiedział Zay i ponownie mnie pocałował.
Kiedy już się od siebie odkleiliśmy, Zayn zaniósł mnie na łóżko, a Soph dała mi kwiaty.
-A z jakiej to okazji?- zapytałam wąchając piękne róże.
-A z takiej, że zabieramy cię do domu- powiedział Zayn przytulając mnie i Sophie.
-Serio? Dzisiaj?
-Tak mamo- krzyknęła Soph.
-Ale ja nie mam się w co ubrać- powiedziałam zawiedziona.
-Mamy wszytko, co ci potrzebne skarbie- wyszeptał mi do ucha Zayn.
Chwyciłam torbę, którą mi podał i wyszłam do łazienki. Po około 10 minutach byłam już ubrana, a po kolejnych 10 uczesana i umalowana. Brunet bawiący się z naszą córką na szpitalnym łóżku zaniemówił z wrażenia. Kiedy już się ocknął, poszedł odebrać mój wypis i inne potrzebne dokumenty. Po około pół godziny zjeżdżaliśmy windą na parter szpitala. Zayn w jednej ręce trzymał moje torby, w drugiej rączkę Soph, a ja kuśtykałam obok nich. Kiedy przekroczyliśmy próg zaczęło się. Tłumy dziennikarzy wypytywały mnie jak się czuję, co z moją nogą itp. Odpowiedziałam na kilka pytań i w spokoju udałam się do samochodu. Do domu dojechaliśmy w niecałe dwadzieścia minut. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do środka, to kontrola czystości. Przyznam uczciwie, że wszędzie było czyściutko. Nie mogłam im nic zarzucić. Cały dzień spędziliśmy w domu. Przyszli chłopcy, El, Dani i moja mama, która przyjechała specjalnie po to, żeby mnie odwiedzić. Było świetnie. Nigdy się tyle nie naśmiałam. Około dwunastej w nocy goście zaczęli się zbierać. Na dole zostałam tylko ja i Zayn. Soph spała już od dobrych czterech godzin, a to wszystko dzięki Liam'owi, który zobowiązał się ułożyć ją do snu.
-To był długi dzień- powiedziałam opadając na kanapę obok mojego mężczyzny.
-Oj długi długi- przytaknął przytulając mnie mocno.
-Cieszę się, że jestem w domu.
-Ja też się cieszę skarbie. Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem- stwierdził i pocałował mnie we włosy.
Wtuliłam się w niego i cieszyłam się chwilą. Słuchałam opowiadania o tym, co robili kiedy byłam w śpiączce. Rozbawił mnie niektórymi historiami. Najzabawniejsze było to, jak Sophie zapytała go czy się z nią wykąpie, bo mama czasami tak z nią robi. Popłakałam się ze śmiechu. Serio. Około trzeciej nad ranem Zayn wręczył mi do rąk pudełko. Otworzyłam je i ujrzałam...
_________________________________________________________________
Hej hej hej! :)
Wróciłam po dłuuuuugiej przerwie w pisaniu ;)
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie obrażeni <3
Jak się wam podoba nowy rozdział? :)
KOMENTUJCIE <3 <3
Jak się podoba? Bardzo się podoba!!! Jest boski...ciekawe co tam zobaczyła!!!!!! Awww... Pisz szybko!!!!! Kocham :** Inga :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! ;)
OdpowiedzUsuńTy wiesz ile cię nie było?! :)
Rozdział jest zajebisty, ale pisz szybko bo ciekawość tego co jest w tym pudełku mnie zżera <3
Omg ale sweet :D
OdpowiedzUsuńRzygam tęczą normalnie <3
Martynko nie mogę się doczekać następnego rozdziału,pisz szybko bo masz talent <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest GENIALNY! :)
OdpowiedzUsuńStęskniłam się z twoją twórczością ;p
P.S. dodaj coś na S.N. <3
Cudny cudny i jeszcze raz cudny! :)
OdpowiedzUsuńTęskniliśmy za tobą ;*
Pisz daleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej <3
Awwww :)
OdpowiedzUsuńJestem w niebie ;3