poniedziałek, 7 stycznia 2013

Na zawsze...?

Muzyyyyczka! :) http://www.youtube.com/watch?v=BoOc3grrvyM

Wigilia Bożego Narodzenia:

~Kaja~
Wstałam o 10.00. Ubrałam się już tak na wigilię, ponieważ Liaś ma przyjechać o 11.00. Mówił, że mamy coś do załatwienia. Nie wiem o co mu chodzi. Zjadłam śniadanie i czekałam na brata. Dwie minuty po 11 zadzwonił dzwonek, a w drzwiach ujrzałam mojego brata. Był taki elegancki. Z racji tego, że jest zima kazał mi się ciepło ubrać, po czym sam naciągnął mi czapkę na głowę a szyję omotał szalem. Gdy byłam już gotowa, zabraliśmy prezenty i ruszyliśmy do auta. Jechaliśmy ciągle rozmawiając. Po około pół godziny jazdy zatrzymaliśmy się pod kinem. Pfff... Ważne sprawy, tak? Kłamczuch jeden. Stwierdził, że "to nie grzech kiedy okłamuje się ludzi w dobrej wierze" oraz że "chciał spędzić czas tylko ze  swoją siostrą, jak dawniej". Awww... Kochany jest. Po stoczonej kłótni przed salą kinową na temat wyboru filmu, zdecydowaliśmy, że pójdziemy na jakąś komedię romantyczną. Całkiem fajny film. Po skończonym seansie udaliśmy się do MilkShakeCity. Spędziliśmy tam duuuużo czasu. Na zegarze wybiła 16.30.
-Pora się zbierać mała- powiedział Liam i oboje skierowaliśmy się do wyjścia... To będzie ciężki dzień...

~~~~~~~~~~~~~~

Do kompleksu rodzeństwo jechało pełne obaw... Liam martwił się o to, czy jego siostra ułoży sobie życie z Harrym. Kaja siedziała spokojnie. Co chwilę spoglądała na brata z czułością. Przejmowała się tym, co zrobi gdy po niecałych dwóch miesiącach nieobecności w życiu One Direction zobaczy Harrego. Obawiała się, że nie będzie w stanie powiedzieć mu o ciąży... Panicznie bała się jego reakcji. Tkwiąc w zamyśleniu, rodzeństwo nawet nie spostrzegło, że są już na miejscu.
-Idziemy już? - zapytał zestresowany Liam.
-Zaczekaj chwilę, muszę ci coś powiedzieć.
-Nooo to mów.
-Pamiętaj, że bez względu na to, co dzisiaj się tu wydarzy jesteśmy rodzeństwem i zawsze nim będziemy. Nawet po śmierci, rozumiesz?- zapytała dziewczyna, kurczowo trzymając brata z dłoń.
-Rozumiem mała. Kocham cię- powiedział i przytulił się do siostry, która była bliska płaczu.
-Ja też cię kocham Liaś...
Rodzeństwo promiennie się do siebie uśmiechnęło i postanowili wyjść z auta. Liam, jako że jest baaardzo kulturalny, wysiadł pierwszy i otworzył drzwi swojej siostrze.
Stanęli jeszcze na chwilę przyglądając się sobie i poprawiając niektóre części garderoby.
-Gotowa?
-Tak mi się wydaje....
-No to idziemy.
Będąc już pod samymi drzwiami, Liam złapał swą siostrę za rękę i zapytał:
-Na zawsze, tak?
-Na zawsze- odpowiedziała i cmoknęła go delikatnie w policzek.
Liam chwycił dłoń siostry i razem przekroczyli próg domu. Już w przedpokoju słychać było krzyki chłopaków. Zapewne kłócili się o telewizor, bo patrząc na szafę na buty i kurtki domyśleć się można, że dziewczyn jeszcze nie ma. Dziewczyna była bardzo zdenerwowana, mimo to wciąż uśmiechała się do brata. Kiedy już oboje byli gotowi do wejścia do salonu, chwyciła brata pod ramię i razem pomaszerowali do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Na jednej z kanap siedział Niall, Zayn i Harry a na drugiej leżakował sobie Louis. Liam nie chcąc ich przestraszyć odchrząknął znacząco, na co wszyscy obrócili się w jego stronę.
-Kaaaaja!- krzyczał uśmiechnięty Zayn- tak bardzo się stęskniłem! Ooooo! Co ja tu widzę?! Komuś się troszkę przytyło, coooo?
-No troszkę- zaśmiała się nerwowo dziewczyna i przytuliła się do przyjaciela.
-Hej słońce!- krzyknął Naill i bez słowa wtulił się w przyjaciółkę- pięknie wyglądasz- dodał.
-Dziękuję skarbie. Ty też świetnie wyglądasz. Ktoś tu częściej bywał na siłowni, cooo?
-Nooo bywał, bywał- zaśmiał się dumnie.
-No i bardzo dobrze- odpowiedziała i cmoknęła go w policzek.
-Noooo! To się nazywa powrót.
-Dobra dobra! Dajcie mi tu ją w końcu wyściskać!- krzyczał Lou, przeciskając się przez trzech śmiejących się chłopaków....
-No chooodź do mnie Lou!
-Już idę kochanie!- przytulił mocno Karolinę i pocałował ją chyba z 10 razy w policzek.
Dziewczyna jeszcze chwilę rozmawiała z bratem i przyjaciółmi, gdy nagle ktoś mi przerwał.
-A ja mogę się przywitać?- zapytał Hazz.
-Nie możesz- przerwała na chwilę, na co chłopak gwałtownie posmutniał- tylko musisz!
Nagle w Harrego wstąpiła jakaś niesamowita energia. Uśmiechnął się promiennie i przytulił dziewczynę tak, jak tylko najlepiej potrafił.
-Nawet sobie nie wyobrażasz, jak za tobą tęskniłem- powiedział tak, by tylko ona mogła usłyszeć i uwolnił ją ze swego uścisku. Był zadowolony, ponieważ dziewczyna uśmiechnęła się do niego tak, jak dawniej. Kaja miała już usiąść na kanapie, gdy ktoś mocno chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął ją do siebie. Zgadniesz kto to był? Taak, masz rację. To był Harry.
-Mmmoglibyśmy.... porozmawiać?
-Moglibyśmy- powiedziała i uśmiechnęła się do chłopaka.
-Przejdziemy się?
-Jasne. Powiem tylko chłopakom, że wychodzimy- powiedziała i weszła w głąb salonu.- Eeeeej! Czubyyyy! Wychodzimy. Będziemy za- przerwała pobiegła do przedpokoju, wróciła i powiedziała- będziemy jakoś przed wigilią. Paaaaaa!- i zniknęła w przedpokoju.
-Musisz się ciepło ubrać. Na dworze nie jest za ciepło- powiedział z troską Hazz.
-Taak, jakbym słyszała Liama.- powiedziała, na co oboje się zaśmiali.
-Noo to masz już dwóch takich nadopiekuńczych osobników przy sobie.
-No fakt. A w sumie to dobrze- Hazz popatrzył na nią ze zdziwieniem- no zimno z pewnością mi nie będzie...
Chłopak patrzył, jak dziewczyna się ubiera, jak poprawia na głowie czapkę. Otrząsnął się i powiedział:
-Chodźmy.
-Okej- odpowiedziała i oboje zniknęli za drzwiami.
Harry był taki zachwycony tym spacerem,że zapomniał się i chwycił dziewczynę za rękę tak, jak to robił gdy byli jeszcze parą. Dziewczyna była lekko zdziwiona, wplotła palce w dłoń Harrego i na chwilkę uniosła ich ręce ku górze. Harry oprzytomniał i zaczął wyplatać swe palce z uścisku. Dziewczyna ponownie złapała jego dłoń i powiedziała:
-Zostaw! Nie psuj tego... Jest dobrze. Na prawdę. Trzymaj mnie za rękę.- powiedziała, kurczowo trzymając dłoń, chłopaka.- wiesz... ja muszę ci coś powiedzieć.... chodzi o to że....

______________________________________________________________________________

Nooo i mamy kolejny rozdział! :)
Mam nadzieję, że będzie się wam podobał <3
Jeśli tak, to baaaardzo was proszę.. KOMENTUJCIE! :) <3

-M-



czwartek, 3 stycznia 2013

Beautiful, tragic love affair....

 Muzyczka dla odpowiedniego nastroju.... http://www.youtube.com/watch?v=DMZl50gQTuI

Obecne czasy- 23.12.2017roku.
-Harry-
Siedzę w naszym domu na brązowym, dużym parapecie wspominając najlepsze i najpiękniejsze momenty mojego życia. Wspominam mój związek z Kają. Wspominam? Tak, wspominam. Nie jesteśmy razem od miesiąca, siedemnastu dni i chwila.... ośmiu godzin. Zapewne ciekawi cię czemu nie jesteśmy już parą, no nie? Otóż... Zdradziłem ją... Tak, tak, tak! Zdradziłem ją i żałuję tego jak cholera. Nie będę teraz się wybraniał tym, że byłem pijany, bo gdybym tego nie chciał, to nigdy bym tego nie zrobił... Zapewne chcesz widzieć, jak Kaja się dowiedziała... Dowiedziała się ode mnie. Nie mogłem, nie potrafiłem z tym żyć. Powiedziałem jej dokładnie dwa dni po całym zajściu. Odeszła. Wyprowadziła się. Chłopaki próbowali ją zatrzymać, Liam ją nawet szantażował, ale to i tak nic nie pomogło. Codziennie do niej dzwonię, nagrywam się na pocztę, piszę sms-y a ona nic... Jakby zapadła się pod ziemię. Jedyny kontakt utrzymuje z dziewczynami. Spotykają się i wiedzą nawet, gdzie ona mieszka. Z chłopakami też utrzymuje kontakt, ale nie taki jak z dziewczynami. Wiem tylko tyle, że Em jest nadal w Londynie i nie zamierza z niego wyjeżdżać.
Pare razy miałem chęć się zabić. Raz nawet by mi się udało, gdyby nie Zayn. Wpadł do mojego pokoju tak, jakby wyczuł, że próbuję coś sobie zrobić. Pamiętam tylko tyle, że obudziłem się w szpitalu, cholernie bolało mnie gardło i miałem zabandażowane ręce. Tego dnia zadzwoniła do mnie. Moja Kaja. Moje słońce. Zapytała czemu to zrobiłem, jak się czuję i takie tam. Po jej głosie wyczułem, że płakała i była bardzo przejęta. Pamiętam ten dzień. 4 grudnia. Mimo bólu jaki czułem, radość rozpierała mnie od środka.
Gdyby nie to, że jestem tak głupi, to dziś razem z moją dziewczyną świętowałabym naszą piątą rocznicę.
Mam nadzieję, że moje małe szczęście kiedyś mi wybaczy. Od tamtej feralnej nocy w klubie nie miałem żadnego kontaktu z tą dziewczyną. Nie wiem jak miała na imię, ile miała lat. Nic o niej nie wiedziałem. Nie pamiętam nawet jak wyglądała....

-Karolina-
To dziś. Dziś mija pięć lat odkąd jesteśmy ze sobą. Zaraz zaraz! Co ja gadam! Z Harrym nie łączy mnie już nic prócz tego, że jestem z nim w ciąży. Tak! W ciąży! Pewnie zapytasz teraz, czy on o tym wie. Nie, nic nie wie. Jeszcze nie. Chciałam mu powiedzieć. Uwierz, że na prawdę chciałam. Chciałam za niego w przyszłości wyjść i to razem z nim iść przez życie. Razem na zawsze. Nie mogłam przewidzieć tego, że mężczyzna mojego życia mnie zdradził. Tego dnia chciałam mu powiedzieć, że zostanie tatą, lecz nie dane mi było dojść do głosu. Powiedział cytuje "Skarbie, to co teraz powiem wywróci nasze życie do góry nogami, ale ja nie mogę tego w sobie dusić... Ja... ja cię zdradziłem. Wybacz mi." i rozpłakał się jak małe dziecko. Wiem, że Hazz żałuje tego z całego serca. Gdyby tak nie było, nie próbowałby się zabić....  3 grudnia chciał popełnić samobójstwo. 4 Liam do mnie zadzwonił i opowiedział o wszystkim. Byłam w szoku. Płakałam, nie mogłam przestać. Kocham go całym sercem! Nie wiem co bym zrobiła, gdyby Zayn go nie znalazł. Umarłabym...
Jutro wigilia. Pakuję prezenty dla chłopaków i dziewczyn. Tak, idę na wigilię do swojego "byłego" domu.On też tam będzie. To właśnie jutro mam zamiar powiedzieć mu, że za niecałe 6 miesięcy będziemy rodzicami...

One Direction, Danielle, Elenor i Perrie.
-To co? Koniec na dzisiaj?- zapytał zmęczony dekorowaniem choinki Niall.
-Tak na dziś to już wszystko.- śmiała się Dan.
-A kto zrobi pierniki? Na wigilii muszą być pierniki!- panikował Louis.
-Lou, skarbie pierniki są już gotowe.- głaskała go po policzku El.
-Taaak? Gdzie one są?- zapytał tym razem Zayn.
-Tutaj ich nie ma- powiedziała Pezz.
-A gdzie są?!- krzyknęli chórem Liam, Zayn, Niall i Louis.
-Pierniki jutro przyniesie Kaja- powiedziała uradowana Danielle.
-Kaja?!- krzyknął schodząc po schodach Harry.
-Noooo....- jąkała się Perrie.
-No powiedz mi! Błagam!
-Taaak Harry. Kaja jutro do nas przyjdzie. Od sześciu lat spędzamy wigilię razem więc czemu niby w tym roku miałoby jej zabraknąć?! Wasze rozstanie nie jest dobrym powodem.- powiedziała El, która nadal była zła na Hazze za to, co zrobił.
-Booooże! Muszę się przygotować! W co ja się ubiorę?! Cholera jasnaaaa! Muszę iść na zakupy! No kurwaaaa!- krzyczał zestresowany Harry.
-Nooo!  Nasz Hazza wrócił! A to tylko dzięki naszej Karolci- powiedział Louis.
-Tylko dzięki niej?! Co ty gadasz?! Ja tylko dla niej żyję! Ona jest moim narkotykiem... Moją osobistą heroiną. Jutro mam zamiar ją odzyskać....